piątek, 26 października 2012

Dzień 12. - "Bez mięsa"

Tajemnica ujawniona...

Wczoraj byłam na wegezakupach w M&S. Kupiłam jeden produkt. Jaki? Oto on! :-)

 Warzywka do zapiekania w piekarniku 


W papierowym pudełeczku znajdziemy aluminiowe naczynko wypełnione warzywami. Jakimi? Ziemniakami, kalafiorem, marchewką, cebulką, zieloną fasolką. Oczywiście, aby danie nie było nijakie, wzbogacono je kilkoma dodatkami, np. masłem, śmietanką, solą morską (!), pieprzem.

Na pudełku znajdziemy informację, jak przygotować danie. W sumie jest to proste. Trzeba wyjąć aluminiowe naczynko, oderwać z niego folijkę ochronną, nastawić piekarnik na 200 stopni C i piec... 50 minut. Trochę długo, ale trzeba wziąć pod uwagę, że do piekarnika wkładamy zamrożone surowe warzywa, więc potrzeba trochę czasu, by nie jeść surowych.





Po 50 minutach moja kolacja była gotowa! Jaka jest ta potrawa? Bardzo delikatna! I w zapachu i w smaku (choć pieprz w tym wypadku rzeczywiście dodał jej charakteru, ale był cały czas łagodzony przez śmietanę). Warzywa były miękkie, ale nie rozgotowane - przyjemnie się je jadło.


Jeśli chodzi o ilość, to dla mnie całe danie na raz jest nieco za duże. Mogłam je rozłożyć na dwa dni.

Za tę kolację zapłaciłam 10 zł. Nie wiem, czy to dużo, czy to mało. Z jednej strony ktoś może powiedzieć, że warzywa można samemu przygotować, przyprawić, zalać śmietanką i wydać dużo mniej. Z drugiej strony, dla osoby, która na przykład późno wraca z pracy (tak jak ja), jest to świetne rozwiązanie. Można iść pod prysznic, poczytać książkę, a jedzonko samo się robi. ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz