Dziś miałam wyjątkowo zwariowany dzień i o tym, że nie jem mięsa, prawie wcale nie myślałam. Z resztą byłam cały czas najedzona i to chyba dlatego.
Najbliżsi obstawiają, kiedy nie wytrzymam i zjem mięso. Trochę mnie to denerwuje, bo jakoś naprawdę nie mam z tym problemu...
Ucieszyłam się, że mama nie wciskała we mnie na siłę żadnej wędlinki. Wręcz przeciwnie, w lodówce czekała na mnie pyszna porowa surówka. :D
Poza tym odkryłam dziś, że pasztet sojowy można dostać w wielu smakach. Skusiłam się na ten z koperkiem - pyszny.
W pracy wypiłam karton kakao. ;-) A teraz idę spać. :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz