wtorek, 23 października 2012

Dzień 9. - "Bez mięsa"

W Atelier Amaro...



Dzisiejszy dzień zaczęłam bardzo przyjemnie. Marka Iwostin zaprosiła mnie na konferencję prasową, która odbyła się w Atelier Amaro.

To urocza warszawska restauracja zlokalizowana niedaleko Łazienek Królewskich (ul. Agrykola 1, od strony Placu na Rozdrożu).

W Atelier miałam okazję skonsumować pyszne, ogromne, sycące, zdrowe i co najważniejsze - wegetariańskie śniadanie.

Najpierw wpałaszowałam musli z kefirem i wypiłam kawkę. Następnie spałaszowałam jeżyny i maliny z płatkami kwiatów (m. in. bratka). Potem kanapeczki z pysznego chleba z dynią i cudnym żółtym serem. Ciekawym dodatkiem do nich był zielony włoski orzech gotowany równo przez tydzień (!) - smakował wspaniale - pierniczkami! Następnym daniem była jajeczniczka z pietruszką. Nie wiem, co to była za pietruszka, ale smakowała, jak poziomki. Na koniec doprawiłam się racuszkami z marmoladą i jogurtem z owocami, podanym w kubeczku wykonanym z kory drzewa (wspaniały smak właśnie dzięki temu naczyniu!). Niestety nie znalazłam miejsca na croissanta z czekoladą, ale wypiłam szklankę wody i świeży sok pomarańczowy (z cząsteczkami, taki jak lubię).





Śniadanie nie z tej ziemi! Szkoda, że codziennie tak nie mam.

Koniecznie zajrzyjcie na www.atelieramaro.pl!

Oczywiście, jak to ja, w końcu zgłodniałam i w pracy zjadłam wczorajszy wynalazek - kotlety sojowe gotowane z fasolką Baked Beans. Nie jedzcie tego... Nawet nie próbujcie... Jest obrzydliwe. Ale nie fasolka, tylko te mokre kotlety sojowe. Najwidoczniej potrzebują one innego przygotowania, by były zjadliwe. ;-)



Na szczęście uratował mnie chińczyk - z bogatej oferty ;-) wybrałam danie wegetariańskie - tofu z warzywami z pikantnym sosem, ryżem i surówką z kapusty. Mniam! W sumie pocieszający jest dla mnie fakt, że od czasu do czasu będę mnogła zajrzeć do chińczyka. :D


2 komentarze:

  1. Kotletki sojowe gotuje sie na rosolku i smazy w jajku i np rozdrobnionych platkach kukurydzianych miodowych :-) jak nie przypalisz platkow to gwarantuje sukces :-) trzymam kciuki za twoje 30 dni! Pozdrawiam Agata Baranowska :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmmmmmmmm... brzmi pysznie! Wypróbuję!

    OdpowiedzUsuń