czwartek, 3 stycznia 2013

Dzień 2. - "Ku zdrowemu odżywianiu"

Drugi dzień za mną... bardzo się cieszę! :-)

 Mały kryzys... 

Niestety dziś mnie dopadł. Ale NA SZCZĘŚCIE (!) nie zakończył się pochłonięciem zakazanego batona... ;-) Po prostu wytrzymałam! Ale łapię się na rozmyślaniu nad tym, jaka to ja jestem samotna w tym wszystkim, jak mi ciężko i źle, i że chyba nie dam rady. Teraz chce mi się z tego śmiać! Jak sobie z tym radzę? Wyobrażam sobie, że mam bardzo rozciągnięty żołądek i dlatego chce mi się cały czas jeść. I po to jestem właśnie na tej diecie, by go powolutku skurczać i nie czuć już takiego głodu.

A tak na serio - chyba przez to, że nadużywałam słodyczy (codziennie jadłam coś słodkiego, o zgrozo...) i to w różnych porach dnia. Cukier sobie szybko we krwi wzrastał i tak samo szybko spadał. Więc mój organizm podczas tej partyzantki zwariował i teraz będę potrzebowała trochę czasu, by znów mi zaufał i był pewien że za 2-3 godziny dostatnie to, czego potrzebuje.



 Różnorodność przede wszystkim! 

No i od dwóch dni dostaje. Mniej więcej co 3 godziny dostaje jeść i to nie byle co. Tak sobie myślałam o tym, jak jadłam wcześniej... Wszystko było takie powtarzalne i nie przemyślane, aby szybciej się najeść. A teraz? Kombinuję, dosypuję, uczę się łączyć. Moje posiłki są kolorowe, wyglądają megazdrowo i są różnorodne. A chyba o to chodzi. :-) Przyglądałam się dziś wegetariańskiej piramidzie zdrowego żywienia. I rzeczywiście w mojej codziennej diecie wszystko pojawia się w odpowiednich proporcjach (z resztą nie może być inaczej skoro dietę układała profesjonalistka!).

 W zdrowym ciele, zdrowy duch! 

Zaczęłam dziś ćwiczyć. Zastanawiałam się, jaki rodzaj aktywności wybrać. Czy ćwiczyć codziennie, czy może 3 razy w tygodniu. Pomyślałam, że postawię na średni wysiłek, ale codzienny. I tak dziś przez 30 minut:

  • pedałowałam 20 min na rowerku elektrycznym (tętno utrzymywałam 130) w 15. minucie dołączyłam hantelki (po 1kg w każdej dłoni)
  • przez kolejne 10 min zrobiłam 20 brzuszków, 3 ćwiczenia na kręgosłup dla osób prowadzących siedzący tryb życia (napiszę o nich kiedyś więcej) i ogólnie się porozciągałam.


Niby to tylko 30 minut, ale czułam się po nich cudownie. Chociaż pewnie po gorącym prysznicu, który zaraz wezmę, padnę i od razu zasnę! ;-) Ale jestem z siebie dumna! :D

 Co dziś jadłam? 

Śniadanie
4 łyżki płatków owsianych, 2 łyżki żurawiny suszonej, niecała szklanka mleka 0,5%


Płatki ugotowałam razem z żurawiną do miękkości i dodałam do tego mleko. Jakoś specjlanie mi to nie smakowało. Na szczęście żurawina uratowała swoją słodyczą ten nieco mdły posiłek. W każdym razie myślę, że polubię te danie. :-)
Drugie śniadanie
4 mandarynki, 6 orzechów

Lunch
Talerzyk mixu sałat z pomidorem, 2 łyżki kukurydzy konserwowej, 13 oliwek z przyprawami, oliwą i octem balsamicznym + jogurt naturalny (widoczny na zdjęciu - mój zdecydowany faworyt wśród jogurtów naturalnych) + 1 kromka Wasa 3 Zboża z łyżką pomidorowo-korzennego chutney (łyżka takiej pomady to niecałe 10 kalorii, a smakuje na tym chlebku wyśmienicie!)





Obiad
1 talerzyk leczo warzywnego z 2 łyżkami kukurydzy i 2 łyżkami czerwonej fasoli


Jak je zrobić? 1 cukinię i 1 bakłażana kroimy w kostkę, w kostkę kroimy również 1 paprykę i 1 cebulę. Wszystko dusimy w garnku na małym ogniu pod przykrywką (trzeba trochę podlać wodą). Doprawiłam do smaku sosem sojowym. Tak przygotowana porcja starczy na 2 razy (jutro w planie też jest to leczo).


Kolacja
1 chlebek Wasa 3 Zboża, ¼ awokado, plasterek sera żółtego


Na chlebek położyłam ser, a na to ¼ awokado obrane ze skórki.

Oczywiście piłam wodę i herbatki (zielone).

A teraz do mycia i spać! Nie mogę się doczekać, bo jutro pycha śniadanko!!!!!!! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz