wtorek, 12 lutego 2013

Drynk... ;-)

Co robić wieczorem, kiedy facet we francuskich górach szaleje na śniegu z kolegami, pies śpi i nic mu się nie chce, jest wieczór i, prócz pracy albo czytania książki, nie ma nic ciekawego do roboty?

Ano można sobie strzelić drynka i potańczyć przed lusterkiem. :D Czyli stały punkt programu, kiedy Katarzyna zostaje sama w domu! Jest fajnie!

Drynków (piszę tak z premedytacją) nie powinnam pić, bo są kaloryczne, ale sobie wymyśliłam takiego, co ma 200 kcal i jest zdrowy (o ile drynki mogą być zdrowe). :P

Przepis na mojego jest prosty:
  • 200 ml białego półwytrawnego wina (najlepiej chardonnay) - 150 kcal
  • sok wyciśnięty z 1 pomarańczy (z opcją z miąższem - ja mam taką w swojej elektrycznej wyciskarce) - 50 kcal
  • kostki lodu - nie wiem ile woda ma kalorii ;-) uznam, że 0

Pomarańcze to całkiem fajne owocki. Dlaczego?
  • bogate w witaminy, przede wszystkim C i A
  • mają sporą ilość wapnia
  • znajdzie się w nich i pektyna (obniża poziom złego cholesterolu)
  • no i oczywiście nie braknie w nich błonnika
białe półwytrawne wino? Podobno, w przeciwieństwie do zamulającego czerwonego, pobudza. Podobno jest antyrakowe. Znajdzie się w nim witaminę B, wapń żelazo i działa przeciwbakteryjnie.

Zdaje się, że moja mieszanka raczej się ze sobą nie gryzie. Jest smaczna i orzeźwia. Ale oczywiście na jednym drynku się skończy. 200 kcal wystarczy, a alkohol trzeba pić z umiarem.

A tu piosnka do podskakiwania po całej chałupie! :D

niedziela, 10 lutego 2013

Dni od 18. do 30. - "Ku zdrowemu odżywianiu" i dalej...

Bardzo długo mnie nie tu nie było. Ale nie oznacza to, że moja próba zmiany nawyków żywieniowych na lepsze się nie powiodła. Wręcz przeciwnie! Przy okazji zrzuciłam kilka kilogramów. Zaczynałam od 58 kg, a skończyłam na 54,5 kg (tak mniej więcej, bo nie mam w domu teraz wagi). Oczywiście akcja "chcę schudnąć do 52 kg i utrzymać tę wagę" nie jest zakończona.

Ale od początku.

Dlaczego mnie nie było? Bo jak to się mówi, nieszczęścia chodzą parami i u mnie tak właśnie było. Nie dość, że psychicznie wykończył mnie przycięty palec, to jeszcze złapałam jakieś choróbsko, które wywołało u mnie kaszel, a potem zapalenie krtani.

Ale wszystko zmierza ku lepszemu! :-) Palec wygląda coraz lepiej (porzuciłam już bandaż na rzecz plasterków), a kaszel, choć jeszcze zupełnie nie minął, to już mniej mnie męczy.


Jeśli chodzi o moje nawyki żywieniowe, to widzę wyraźną zmianę! Wpadłam już w pewien rytm, częściej sięgam po owoce, warzywa. Słodycze mnie już nie kręcą, naprawdę. Odzwyczaiłam się! Choć w Tłusty Czwartek przyszalałam i pochłonęłam... uwaga... 3 pączki. Ale nie czułam się po nich najlepiej - bolał mnie żołądek.

A jak wygląda mój dzień pod względem spożywania posiłków? Rozkładam to sobie tak:

  • rano śniadanie - albo owoc z otrębami i jogurtem, albo owsianka z mlekiem i owocem, albo kanapka (na chlebku Wasa) z warzywami i serkiem do smarowania lub pasztetem sojowym
  • potem owoc - banan, gruszka, pomarańcza, jabłko lub winogrona
  • następnie obiad - kasza, makaron lub brązowy ryż z warzywami i czasami do tego soczewica
  • a jeszcze później podwieczorek - tu zazwyczaj kanapencja, podobna do tej ze śniadania
  • na koniec - kolacja, ale zazwyczaj nie mam na nią już ochoty, ale zjem sobie zawsze jakiś owoc.

W lodówce jest dużo warzyw, nabiału, w szafce pełnoziarnistych cudów, a na stole owoce i orzechy.

Jeśli chodzi o ćwiczenia to hmmm... tu jest gorzej, choć dużo spaceruję! Ale będę musiała postarać się bardziej.

W tym całym niefajnym dla mnie okresie wydarzyły się także dwie dobre rzeczy.

Pierwsza. Przeprowadziłam się! Na Kabaty! :D Już kocham swoje mieszkanko, tym bardziej, że ma swój mały ogródek z tarasem. Już nie mogę się doczekać śniadań i pysznej kawki na świeżym powietrzu.
na razie w ogródku śnieg - ale już wkrótce wiosna

Druga. Nasze świece (z Blasku Świec) można teraz kupić w warszawskiej Arkadii, dokładnie w sklepie Kuchnie Świata (na parterze). Możecie przeczytać o tym WIĘCEJ >>>

Tak wygląda nasza wystawa (mojego autorstwa!) w Kuchniach Świata w CH Arkadia w stolicy.

Na koniec kilka zdjęć.

Przepis na zdrową herbatę: herbatę, goździki i plasterki świeżego imbiru zalej gorącą (95 stopni C) wodą. Dodaj plaster cytryny, łyżeczkę domowych malin i na koniec łyżeczkę miodu. Napój pyszny i dodatkowo rozgrzewa oraz działa antybakteryjnie!

Obiad: botwinka z pestkami dyni, oliwą z oliwek i octem balsamicznym, jajko sadzone, ryż basimati.

Jedno z moich ulubionych śniadań - banan z jogurtem natralnym i otrębami granulowanymi + kawa z mlekiem i szyptą mielonej gałki muszkatołowej. Obok drugie śniadanie - pomarańcze. ;-)

Kolejny obiad - brązowy ryż, soczewica z suszonymi pomidorami i bazylią, brokuły z kolorowym pieprzem i kawałek żółtej grilowanej papryki w oleju słonecznikowym.