poniedziałek, 15 października 2012

Dzień 1. - "Bez mięsa"

Czas podjąć wyzwanie...


Już od jakiegoś czasu zastanawiam się, czy nie przestać jeść mięsa. Kiedyś próbowałam, ale chyba do końca nie rozumiałam, o co z tym chodzi. Więc do jedzenia mięsa zawsze wracałam, w sumie bez mrugnięcia okiem.

Ale myślę, że czas to zmienić. Dlaczego? Chyba przede wszystkim dlatego, że dręczą mnie wyrzuty sumienia. Coraz częściej jedząc mięso, zastanawiałam się, jak żyło to zwierzę, co jadło, jak je traktowano i w końcu - jak je zabito.

W sumie łatwo się domyśleć... wystarczy zobaczyć w mięsnym tony surowego mięsa i innych przetworów. Jak do tego poczyta się, ile mięsa rocznie się marnuje, nie trzeba być ekspertem, by wywnioskować, że odbywa się to wszystko na skalę masową. Pewnie taką, jakiej się nie domyślamy. Jakoś masowo (myśląc o produkcji mięsa - właśnie, produkcji, już samo to określenie wiele mówi) nie idzie mi w parze z humanitarnie, moralnie, etycznie.

Widziałam wcześniej kilka filmów z ubojni, jakieś zdjęcia... Tak nie powinno być... Z resztą wydaje mi się, że człowiek bez mięsa da radę. To znaczy jego zdrowie na tym nie straci. Ale muszę jeszcze więcej na ten temat poczytać.

Dziś myślałam o tym sporo. W sumie przez cały dzień, w wolnych chwilach. Myślę, że dobrze zrobię rezygnując z mięsa. Oczywiście nie mam wpływu na to, jak to się odbywa masowo, ale na szczęście mam wpływ na to, co sama robię. W każdym razie nie chcę już przykładać ręki do tego okrucieństwa wyrządzanego zwierzętom.

Myśląc o niejedzeniu mięsa, postanowiłam jeść ryby, tak z rozsądku. Ale ich chyba też nie będę jadła - w końcu to mięso, a ryby zabija się na przeogromną skalę - pewnie większość ginie z uduszenia, a to podobno najgorsza śmierć.

 Co dziś zjadłam? 

Na śniadanie kanapeczkę z łososiem i sałatą - ale jednak nie będę jeść też ryb.

Potem jakieś przekąski bez mięsa, winogrona, zapiekanki z cebulką, suszonymi pomidorami, kaparami i żółtym serem, czekoladę :-) i trochę sałatki jarzynowej. Do tego kawa z mlekiem, 2 herbaty i woda.

Z czego nie mam zamiaru zrezygnować?

  • z jajek - oczywiście będę kupować te z nr 1 (wolnowybiegowe) lub 0 (ekologiczne)
  • mleka i przetworów mlecznych
 Jakie są moje odczucia po dzisiejszym dniu? 

W sumie jest w porządku. Nie cierpię jakoś z tego powodu, że na kanapkę nie położyłam plasterka wędliny. Ale wiem, że muszę nauczyć się gotowania bez mięsa. Jedzenie samych kanapek w końcu się znudzi.

3 komentarze:

  1. Trzymam mocno kciuki żeby Ci się udało! Może dzięki temu blogowi uda Ci się przekonać do wegetarianizmu nawet takiego mięsożercę jak ja :D i.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mogłabym zrezygnować z mięsa, poza rybami. Te uwielbiam i nie wyobrażam sobie mojej diety bez nich.

    Trzymam kciuki, Kasiu!:)

    OdpowiedzUsuń