A teraz o palcu. Cięłam dziś marchewkę na plasterki, na nowej zarąbistej tarce i nareszcie ciach, przejechałam po niej palcem. Myślałam, że delikatnie, ale kiedy odsączyłam krew, okazało się, że ścięłam sobie końcówkę. Pierwsze co sobie pomyślałam, to to, jak ja teraz będę wyglądać i że manikiur nie będzie już ten sam. Kiedy wszyscy się zorientowali, że to nie zwykłe zacięcie, zaczęła się bieganina. Trochę mi głupio, jak sobie przypomnę, że latałam z kąta w kąt w poszukiwaniu chusteczki nasączonej wodą utlenioną, płakałam i martwiłam się na głos, jak ja będę wyglądać. Nie wiem w sumie czemu, ale najpierw pojechaliśmy do apteki, a potem na pogotowie. Tam przyszedł lekarz, nazwał mnie biedną dziewczynką, a pielęgniarka zrobiła mi opatrunek. Jak mi przyłożyła taką specjalną gąbeczkę do tej rany i zaczęła ją ustawiać dociskając, to zrobiło mi się słabo i prawie zemdlałam, choć ja nie z tych. :O Dostałam zastrzyk przeciwtężcowy, poleżałam kilka minut i wróciliśmy do domu. Znalazłam kawałek odciętego palca - wyglądał dziwnie no i wylądował w śmietniku, choć brałam pod uwagę mumifikację... ;)
Jutro nie idę do pracy, bo polega ona głównie na pisaniu, a ja mam nakaz trzymać mój palec wskazujący w górze, ile się da.
A oto bohater dnia dzisiejszego we własnej osobie:
Hej,
OdpowiedzUsuńnominowałam Cię w zabawie Liebster Blog :) Jeśli masz ochotę wziąć udział i odpowiedzieć na moje pytania, zapraszam! :) Info i pytania znajdziesz w moich dwu ostatnich postach:
O Liebster Blog i moje odpowiedzi na pytania innej blogerki: http://tobenaturalgoddess.blogspot.com/2013/01/liebster-blog-award.html
Moje nominacje i pytania do Ciebie: http://tobenaturalgoddess.blogspot.com/2013/01/liebster-blog-nominacje-i-pytania.html
Pozdrawiam serdecznie!
Bardzo mi miło! Dziękuję! :) Odpowiem za kilka dni, jak mi zdejmą ten wielki opatrunek z palca. Teraz ciężko mi pisać.
Usuń